13 marca 2017

Bobolice

Zadziwił się pan Hrabia na widok tak nowy.

Gdy powiedziało się „a” jak Mirów, należy powiedzieć też „b” jak Bobolice.
W nieodległym miejscu tym tkwi kolejny element „Szlaku Orlich Gniazd”, część wielkich inwestycji Kazimierza (takiegoż).


Zespalają się te dwie warownie w jaźni i w przestrzeni.
Do zarania XXI wieku stanowiły także zgrany duet w ruinie.

Dziś okoliczności przedstawiają się zgoła odmiennie.


Dziarska rodzina zasobna w zasoby finansowe zdobyła się na radosny trud odbudowy posiadłości - już prywatnej.
Z trwałej (?) ruiny w trwałą (?) nieruinę.


Strukturę, bryłę i figurę odtworzono quasi una fantasia, gdyż żadnych źródeł ikonograficznych, pisanych i niepisanych, wcześniejszej nieruiny brak. Stoi to w sprzeczności z zasadami konserwacji zabytków wypracowanymi przez konserwatorów zabytków. Ba, sam fakt owego odtworzenia również tak stoi.

Nawet rekonstrukcja warszawskiej Starówki była w oczach konserwatorów dwuznaczna moralnie. Dlatego po długim namyśle, zaproponowano dodanie do Karty Weneckiej (sumy przemyśleń wspomnianego grona) hasła-pojęcia odbudowy, polegającej na natychmiastowym przywróceniu zabytku zniszczonego na przykład w wyniku działań wojennych do formy utrwalonej w świadomości żyjącego pokolenia. Starówka warszawska zatem, a nawet Zamek Królewski (odtworzony jako tako 30 lat po unicestwieniu) podpadają pod ten paragraf.
Bobolice ani trochu.

Gdyby więc ktoś chciałby być ponadzłośliwy, mógłby powiedzieć: „wojewódzki konserwator płakał, jak brał”. Ale nikt tu wszak złośliwy nie jest.


Jakie są zaś moje przemyślenia i odczucia w temacie?
Otóż najwyraźniej nasiąkłem jakoś przez osmozę propagandą konserwatorską, bo na wieść o odbudowie (nadbudowie? zabudowie? przebudowie?) ruin bobolickich zrobiło mi się czegoś żal. Może żal ruiny znanej od lat ze zdjęć jako części duetu z Mirowem? Może skłonny byłem dopatrywać się większej wartości kulturowej w szczerych zwaliskach, niż w wydumanej formie odtworzenia?

Skrupuły te legły w gruzach, gdy ujrzałem efekt działań na własne oczy.
Mówiąc krótko: jestem za. Po pierwsze, inwestycja zrobiona jest z niejaką klasą i bez fuszerki. Po drugie, jak to mówią, jest przekonywająca. Albo: przemawia do mnie. Lub: „kupuję ją”. Po trzecie: strasznie mało w naszym kraju warowni średniowiecznych w przyzwoitym stanie. A już zwłaszcza takich wyżynnych „orlich gniazd”. W zasadzie zero. Jesli już, to są albo przebudowane w następnych epokach, albo w ostatnim stopięćdziesięcioleciu... rekonstruowane - w ten czy inny sposób.

Dlatego uważam, że należy nam się nowiutki, współczesny zamek czternastowieczny.

Panowie na Bobolicach ponoć przymierzają się i do odbudowy (nadbudowy? zabudowy? przebudowy?) Mirowa.
Moim zdaniem mogliby sobie odpuścić. W ten sposób mielibyśmy obok siebie autentyk w ruinie i fantazję w świetnym stanie. Ambicjom a tęsknotom zadość, i nauce.

Zwłaszcza dla młodzieży!







18 komentarzy:

  1. Teraz jeszcze tylko trochę smogu i spalin, aby kamień wyglądał na starszy, et voila!

    "Dlatego uważam, że należy nam się (...)"
    A Krakowowi "należy się" metro ;-)

    A szczecińskiemu gotyckiemu ratuszowi "należy się" klimatyzacja:
    https://d-nm.ppstatic.pl/kadr/k/r/a7/82/58b0502e7a1cd_o,size,933x0,q,70,h,819e43.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie widzę związku między tymi różnymi należeniami się.

      Usuń
    2. Ja też nie.

      Krakowksie "należenie się" ma związek z Twoim wpisem, a szczecińskie jest ilustracją do naszej niedawnej rozmowy. Chyba ten przykład padł.

      Usuń
    3. padł ci on z Twych ust.
      ale co z tym Krakowem? też mieli metro, ale się obróciło było w perzynę? bo jedyne, które znam, to z Wawelu nad Wisłę - piesze.

      Usuń
    4. Chodzi mi o samą argumentację, że "coś się należy miejscowości X / X-czanom".

      BTW. W styczniu w artykule o wieżowcu vis a vis Dw. Centralnego padła taka argumentacja (oczywiście z ust inwestora) z freudowską pomyłką:

      "Temu miejscu po prostu należy się taka doinanta" ;-)

      Usuń
    5. nadal się nie rozumiemy: w Bobolicach BYŁ zamek na chodzie, dziś znów jest. dlatego napisałem, że taki obiekt "Polsce się należał". metra w Krakowie, ani wieżowca na Chmielnej jeszcze nie było. drobna różnica, ale jednak.
      niezależnie, co się komu rzeczywiście należy ;-)

      Usuń
  2. C jak Cazimierz.

    Może niech jeszcze pojadą do Arkadii (tej pod Łowiczem) i tam odbudują ruiny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś byłem jako mały chłopiec z papciem w Łazienkach w Teatrze na Wyspie i jacyś państwo kiwali smutnie głowami mówiąc: ależ bestie z tych hitlerowców...

      Usuń
    2. Hitlerowcy zburzyli w Warszawie mniej, niż Warszawa w całej Polsce.

      Usuń
    3. "Architekci współcześni narobili w Wielkiej Brytanii szkód większych niż Luftwaffe" - książę Walii.

      Usuń
    4. "Architektura współczesna to obleśny szajs, godny fanów Bajmu i zakładu ociemniałych" - nieślubna wnuczka Wincentego Kadłubka.

      Usuń
    5. czyli jak zwykle, nic się nie zmienia. od XIII wieku...

      Usuń
  3. No nie wiem. Pozostaję nieprzekonany. Przekroczony jest tu próg, za którym taka zabawa staje się kłamstwem, o ile nie jest od początku wyłącznie biznesem. Rekonstrukcje w typie Zamku Królewskiego, Szyszko-Bohusza czy Viollet-le-Duca są przynajmniej półprawdami, a tu jest tylko udawanie plus przemysł turystyczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w pierwszych słowach mego listu, dziękuję za merytoryczny komentarz. rzadkość w dzisiejszych czasach rozwibrowanych emocjami mózgownic.

      rzucasz jednak ciężkogatunkowe słowo: kłamstwo. nie wiem, czy nie przesadnie.
      kłamnstwo to wszak nikomu, ani niczemu nie szkodzi (poza dogmatycznymi konserwatorami). dlatego użyłem słowa fantazja. bo i użyłeś też słusznego określenia: zabawa. taka zabawa mi odpowiada - jak napisałem, nie popełniono tu żadnego grzechu formalnego, nie ma tu nieudolnej grandy w stylu makabrył z pretensjami, przykładów multum.
      a wszystkie wspomniane rodzaje rekonstrukcji służą zaspokojeniu jakiegoś marzenia, odbudowy nadbudowy.

      Usuń
  4. Nie wiem, czy to nikomu nie szkodzi. Autentyczna ruina (którą jako dziewiętnastolatek zwiedziłem) jest wspólnym dziedzictwem, historycznym świadectwem. To świadectwo zostało zamazane na wspólną szkodę, a w imię biznesu, bo wydaje mi się, że głównym motywem nie jest tu namiętność właścicieli do średniowiecza, tylko biznes. Jeśli wycięcie trzystuletniego dębu na prywatnej działce jest publiczną szkodą, to dlaczego zabudowanie kilkusetletniej ruiny na prywatnej działce nie byłoby publiczną szkodą? Nie mam nic przeciwko takiej fantazji w szczerym polu, ale w miejscu historycznie będącym zamkiem Bobolice pojawia się łgarstwo: mamy teraz zamek Bobolice, który nie jest zamkiem Bobolice, tylko go udaje. We wspomnianych rekonstrukcjach punkt ciężkości jest jednak po stronie autentyku - albo uzupełniają one masę zasadniczo zachowaną, albo starają się ją odtworzyć na podstawie dokumentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "You are Polish, you like to suffer. And we - like to have fun."
      autentyczna uwaga Amerykanina na temat podejścia do życia naszego - i ich - narodu. trafna w stu procentach, co widać i teraz ;-)
      Bobolice amerykanizacją? ależ tak. "ćwiczenie imaginacyjne" z "Delicji ciotki Dee" wreszcie przestało być aktualne!

      Usuń
    2. Zwłaszcza to widać po liczbie filmów o wojnie w Wietnamie.

      Usuń
    3. wciąż fun:
      https://youtu.be/XTSjhm2t8ms?t=89

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...