6 grudnia 2015

L. B. A.

Istnieje pewne internetowe forum humorystyczne, które swego czasu, lata temu – z braku innych rozrywek – nader chętnie odwiedzałem. Kiedyś założył ktoś na nim wątek „10 przypadkowych faktów o tobie” i zainaugurował go rzecz jasna własnym zestawem. Pamiętam do dziś – bo na tym wpisie wątek się otwierał – że pierwszy fakt brzmiał: „zepsuł mi się but i nie mam w czym iść do szewca”. Urocze!

Wątek ów zyskał wnet niezwykłą popularność. Co się jednak stało? Otóż bardzo szybko okazało się, że jakieś 90% osób podaje fakty w 90% zupełnie nieprzypadkowe! A te, w jakichś 90%, dotyczą seksu i spraw, przepraszam za wyrażenie, pokrewnych, lub stanowią płaczliwe obnażanie się i biadolenie – dla odmiany, lub w związku z powyższym. I w 90% pochodzą od kobiet płci żeńskiej. Zdumiewające! Zabawny pomysł przerodził się w gabinet autopsychoterapii połączony z salonem lansu. Żalono się i chwalono bowiem z równą częstotliwością. Nie było tam już czego szukać.

Zezłościło mnie to zepsucie bezpretensjonalnej zabawy, więc pod fałszywym pseudonimem (!) – jako Annabelle (tak!) – popełniłem wpis parodystyczny (choć pewnie nie ja jeden), pisząc bzdury takie, jak:

- Nie cierpię, gdy ktoś bez pytania chodzi po moim ukochanym zakątku w lesie.
- Chwilami chcę ukarać moje ciało. Mam wrażenie, że mnie wykorzystuje.
- Nie płakałam po papieżu. Płakałam po Władysławie Warneńczyku, gdy opowiedziano mi tę smutną historię.
- Czasem myślę, że życie przeszło obok mnie niezauważone.
- W sobotę uprawiałam seks z wysokim urzędnikiem UE. Było totalnie! Niestety, musiałam wyjść w połowie.
- Mam kolczyk w języku, pępku i nieduży tatuaż na wątrobie.
- Zawsze myję włosy w burzy.
- Dziś czuję się jak pustynia po naftowych odwiertach.
itd.

Ale i tak nikt nie zwrócił na to uwagi. Było to zbyt podobne do reszty wpisów.


Inna rzecz, która przypomina się nie wiedzieć czemu, to filmik z belgijskiej bodajże telewizji.
Na ulicy do namiotu jasnowidza zapraszani są przypadkowi przechodnie. Po poznaniu podstawowych rzeczy na ich temat - jak rozumiem, głównie nazwiska - jasnowidz zaczyna sypać faktami z ich życia. Przypadkowi przechodnie wpadają w osłupienie. W szczytowym momencie osłupienia opada kurtyna ujawniając ukrytą ekipę wyszukującą dane na ich temat w internecie i transferującą je do ukrytego w jasnowidzu nadajnika.
Ustawiony, czy nie, filmik był przestrogą przed ujawnianiem zbyt wielu rzeczy w publicznie dostępnej sferze internetu.


Dlaczego o tym piszę? Klnę się, że nie à propos dzisiejszego wpisu. Tylko tak mi to przyszło do głowy w ramach zbędnej anegdoty, bez której ani rusz.

Dziś mam mianowicie kilka pytań do odpowiedzi. Zadanie zadane przez miłą koleżankę-blogerkę Obieżyświatkę w ramach zabawy pt. „Liebster Blog Award” jest zaszczytnym wyróżnieniem. Postaram się więc przyłożyć do rzetelnej a szczerej wypowiedzi.

1. Który z bohaterów książkowych albo filmowych zafascynował Cię do tego stopnia, że chciałabyś/chciałbyś z nią/z nim dłużej porozmawiać?

Raskolnikow, he he. W ogóle u Dostojewskiego to nic, tylko się odwiedzają, piją herbatę i snują długie monologi na tematy zasadnicze. To się już nie zdarza. A serio, to trudna sprawa… Kiedyś może miałem skłonność do angażowania się emocjonalnego w nie swoje sprawy, to jest w życie postaci literackich, ale teraz już nie… No, chętnie Wokulskiego odwiódłbym od głupot.
Posnułbym się też z Mironem Białoszewskim po zakurzonych peryferiach Warszawy, ale wszak to nie postać literacka...

2. Najlepsza herbata, jaką piłaś/piłeś to….

Znów trudna sprawa – jak z tym bohaterem. Trudno nie lubić dobrej herbaty, ale która była najlepsza? Na pewno stronię od eksperymentów, raczę się tylko czarną, może być earl grey.
Herbata z ostatnich czasów, która zapadła w pamięć w miły sposób, to ta wypita w zeszłym roku latem w schronisku górskim, gdzie dotarliśmy kompletnie przemoczeni uporczywym deszczem. Była oczywiście z cytryną i cukrem, choć zwykle nie słodzę. I jeszcze z repetą!

3. Jesteś nowa/nowy w małej społeczności, gdzie wszyscy się znają: próbujesz więc wejść w to środowisko (jeśli tak, to jaki jest Twój pierwszy krok) czy stoisz raczej z boku?

Mój pierwszy krok to ten ku drzwiom... A serio, to raczej nie stoję z boku. Używam mojej supermocy, czyli poczucia humoru. No chyba, że wchodzę w tę małą społeczność z innymi, znanymi sobie osobami, wówczas stoję z boku – z nimi, bo jestem zbyt leniwy, żeby wymyślać tematy do konwersacji z nieznanymi ludźmi. Oportunizm.

4. Co masz zawsze przy sobie?

Okulary, niestety. Chyba, że już śpię.

5. Kolor, którego nie znosisz?

Żaden kolor nie zawinił i nie ponosi odpowiedzialności za to, jak wygląda. Faktem jest jednak, że na różowo bym się raczej nie ubrał. Łatwiej mi powiedzieć, jakie barwy lubię – mianowicie te tzw. kolory ziemi w ich pełnej brązowo-szarej gamie.

6. Twoja główna wada?

Zapominalstwo. Ciągle zapominam, że postanowiłem być dobrym człowiekiem…

7. Na co nigdy nie masz czasu?

To pytanie przypomniało mi, że miałem oddzwonić do przyjaciela, który odezwał się do mnie. W lipcu. Biada mi!

8. Używasz rogalki, motewki czy firloczka?

Byłem twardy do końca i nie sprawdziłem, co te słowa znaczą. Przyznam się bez bicia (w pierś), że widzę je pierwszy raz. Najprawdopodobniej.

9. Blogujesz, bo….

Bo jestem jak ten gówniarz, któremu tak się podoba jego ulubiony metal/disco/hip-hop (niepotrzebne skreślić), że chce się podzielić nim z współpasażerami w tramwaju… I ja tak pokazuję to, co mi się spodobało. Z tą różnicą, że mojego tramwaju można nie odwiedzać. Dobrowolnie.

10. Twoje najbardziej oryginalne hobby to…

Czy ja w ogóle mam jakieś hobby? Chyba jestem najbanalniejszym przeciętniakiem, i to pytanie fakt ów obnaża. Nie zjeżdżam na wrotkach z alpejskich lodowców, nie gromadzę inkaskich haiku, nie sklejam nawet modeli dawnych konserw…

Aha, muzyka. Ale to w ogóle nie jest oryginalne. Nawet jeśli gromadzę m.in. nagrania qawwali lub łotewskiego folku.

11. Gdybyś miała/miał szansę zmiany jednej rzeczy w przeszłości, to co by to było?

W przeszłości ogólnej? Czy własnej-osobistej? Jeśli idzie o tę pierwszą – za dużo takich momentów, zwłaszcza w odniesieniu do historii ojczystej. Jeśli o tę drugą… Cóż, popełniłem w życiu jakieś błędy, z których co gorsza zdaję sobie sprawę. Ale jeśli mógłbym je w magiczny sposób poprawić, to być może w rezultacie nie byłbym teraz tym, kim jestem i gdzie jestem. I z kim. A tego bym nie chciał!


Uff, chociaż miałem pokusę, żeby odpowiedzieć np. najlepsza herbata – z sierści psa, to powstrzymałem się i wyspowiadałem szczerze bez niepotrzebnej klaunady.

Niestety, odnoga zabawy „Liebster Blog Award” w mojej osobie będzie musiała się zakończyć ślepo. Po pierwsze, nie czuję się na razie w pełni mocy intelektualnych, by wymyślić dość ciekawych pytań, które przyniosłyby ciekawe odpowiedzi. Po drugie, nie wiedziałbym, jakie blogi wskazać… Obieżyświatce „odbiłbym piłeczkę”, Ikroopka dostała już ów zestaw, Astrowiktor jest zajęty wycinaniem literek z gazet, Marcin jako ten stachanowiec blogosfery nie powinien być odrywany od pracy, Mozaiki są ściśle branżowe, Minoga jest już śnięta i waniejet… Inne zaś blogi z listy po prawej stronie strony też są przeważnie ledwo żywe… Internet powoli umiera, zawsze to powtarzam.

Ale dziękuję za okazane w ten sposób zainteresowanie, również temu, kto czytał!

Pa.

Wasz – Er.

Wpis bez obrazka byłby nieznośnym gołosłowiem. Oto więc zdjęcie, które mogłoby być moją odpowiedzią na pytanie o ulubiony budynek Warszawy, gdyby takie kiedyś padło.














21 komentarzy:

  1. A ja przeczytałem z zainteresowaniem. I z całkowitym szacunkiem do Autora blogu (bloga?) przyznam, iż większość odpowiedzi na pytania z mojej strony uderzyłyby w podobny ton, choć brzmiałyby inaczej. W końcu każdy z nas ma bloga, by realizować jakieś tam swoje sprawy. Acz...

    "Inne zaś blogi z listy po prawej stronie strony też są przeważnie ledwo żywe… " i tu ja sobie, ten tego, wypraszam. Moje blogi stanowią coś w rodzaju albumu zdjęciowego dla znajomych i przyjaciół- bardziej to poręczne niż wysyłanie zzipowanych zdjęć w mailu. Zresztą, taka była geneza "Wczoraj i dziś" i "Na zawsze Warszawa". Żeby było wygodniej...


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwileczke, zauważ, że nie zaliczyłem Ciębię, a raczej Twoich blogów do innych blogów.

      Usuń
    2. Pardon, faktycznie. Byłem zbyt pochłonięty blogowaniem, żeby to zauważyć, ale na szczęście są komentarze :)

      Usuń
  2. *większość uderzyłaby/brzmiałaby

    OdpowiedzUsuń
  3. Skręciłem nogę i nie mogę iść do lekarza. (Serio. Już drugi tydzień czekam, aż mi się sama odkręci i będę mógł pójść iść).

    ps. Przy Twoim ulubionym budynku też ma coś się już zacząć kręcić. Jakieś strzeliste biura dla pieniędzy, plus niby to muzeum wreszcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiedziałem, że tak będzie. poproś sąsiadów - w kilku może Ci ją odkręcą.

      wiedziałem, że tak będzie. byleby nie rozebrano tego, co tam jeszcze jest.

      Usuń
    2. Sama się rozkręciła. (wiedziałem, że.. itede)

      Usuń
    3. pozdrów ją ode mnie!

      Usuń
  4. Jajako pół-nieżywy dziękuję uprzejmie za niewzięcie mnie pod uwagę, bo łańcuszki to ja cenię, ale tylko z jablonexu :)
    PS. Zrób łańcuszek o Warszawie.
    PS 2. Zapomniałem, jest gtwb ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze ubolewam, żeś ledwo żywy, bo formuła Twego blogu jest mi bliska: rupiecie z Warszawy i okolic - Tarczyna, Paryża...

      Usuń
    2. Ledwom żywy na szczęście tylko blogowo. Póki co ;-)

      Usuń
  5. Też przeczytałam z zainteresowaniem, czy ze zrozumieniem, to nie wiem, więc przeczytam jeszcze raz, tym bardziej, że mnie wywołałeś (do tablicy), a ja nie za bardzo sie kwapię do wzięcia udziału i nie zebym nie chciała, zwłaszcza że autorkę pytań, czyli Obieżyswiatke lubie bardzo, ale dlatego, ze nie mam pomysłu, na przykład na najlepsza herbatę, czy oryginalne hobby, bo moje hobbys sa absolutnie pospolite, jak widac na blogu, wszak; znów i z kolei, wad mam sporo, może być, ze z samych wad się składam, a pisac o nich byłoby wręcz chwalipięstwem (tak to sie odmienia?), a nie jest to akurat wyjątkowo wada, którą do swoich zaliczam, zatem, hm - o czym miałabym pisać?
    No, chyba że o tym, że uzywałam kiedyś, w dzieciństwie i młodości, krakowskich, mątewki...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wywołałem, ale nie musisz się tłumaczyć. już sama mątewka to już nie byle co.

      i nie ma ludzi z samych wad.

      Usuń
  6. Mnie się ostatnio trochę mniej chce blogować, w zasadzie koncentruję się na rowerowaniu i bikestatsie. Przejął funkcję dawnego bloga podróżniczego. Ale to pochodna tego, że dla mnie blogowanie to dialog, a nie samo pisanie/wstawianie zdjęć. Zatem komciujcie Warszavkę i bikestatsa, to mi się będzie bardziej chcieć. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm. to dziwne, co piszesz. ale to raczej temat na osobny wpis blogo-wsobny.

      Usuń
  7. He, he, he. Ktoś tu chyba myślał, że nikt nie wynajdzie oryginalnych wynurzeń Annybelli i nie odkryje, że tutaj to tylko wybór!

    W nagrodę za dociekliwość nie oczekuję niczego, poza poleceniem jakiegoś wyboru wprowadzającego w tematykę qawwqli, która wydaje się ciekawa, a zupełnie mi nieznana. Chyba, że jest w planie cały post na ten temat (oby!).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. the best of, i jak już wiesz, "zremasterowane" ;-) ale to musiał być okropny trud, to wynajdowanie! wiem coś o tym ;-)

      co do qawwali, to jest to temat na osobny wpis. m.in. z anegdotą z życia wziętą. na razie powiem Ci tylko jedno słowo: Nusrat Fateh Ali Khan.
      ;-)

      Usuń
  8. Er, doceniam, doceniam, doceniam! Łańcuszków też nie lubię i do tego roku trzymałam się bardzo konsekwentnie tego, że nikogo nigdy nie wskazywałam. Nie, że nie chciałam, winną jest jednak jedna z moich wad - mianowicie: nie lubię dokonywać wyborów,jeśli chodzi o osoby. Najchętniej wybrałabym wszystkie, które mnie interesują. Ale w tym roku postanowiłam to zmienić :).
    A co do pytania o firloczka, rogalkę itp. to jednak podrążę temat: Proszę zdradź mi, czym robicie w domu ciasto na naleśniki? :) albo podbitkę do zupy? :)
    Pozdrawiam!
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu znów mnie zagięłaś. bo podbitki nie robimy, a do naleśników używamy zwykłej trzepaczki (spirala na kijku). czuję, że coś mnie ominęło, ale nie wiem, co.

      a łańcuszki łańcuszkami, ale ankiety - także a może zwłaszcza tego typu - lubię bardzo. to takie cenne spojrzenie na siebie i otoczenie przez pryzmat cudzej ciekawości (?). nie wiem, czy jasno się wyrażam... ;-)

      a gybym miał zadawać innym swój zestaw pytań/zadań, poprosiłbym o pokazanie "widoku z twojego okna". tego m.in. byłbym ciekaw u bliźnich. ale - patrz anegdota nr 2...

      Usuń
  9. O, ja z okna nie ma zbyt ładnego widoku. Ale za to zielono jest, ptactwo i wiewiórki podchodzą, więc mam, co obserwować.
    Co do trzepaczki, to rozumiem :)
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zielono i ptactwo - to nie tak źle...
      :-)
      co do wiewiórek, to miewam z nimi bliski kontakt, ale nie przez okno a w łazien... to znaczy, w Łazienkach.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...