7 marca 2016

Wiślica - kolegiata (zaw. Nagrobek z Wiślicy)

Gdy powiedziało się A, trzeba powiedzieć B (??? co to u licha miało by znaczyć?).

A więc jadziem z tym Ponidziem. W dół rzeki od prastarych wsi Chroberz i Zagość rozłożyła się arcyprastara Wiślica (nazwa ewidentnie dla zmylenia wroga, tak jak Huta Katowice zbudowana w Dąbrowie Górniczej, albo hotel „Kasprowy” leżący pod Gubałówką). Kiedyś ważny ośrodek różnego Piastowstwa. Ulubiona sedes Kazimierza Sprawiedliwego na przykład, który tu zaczynał swą karierę.

Po tych Piastach porozbijanych międzydzielnicowo pozostał pawilon archeologiczny kryjący kryptę, do którego nie udało mi się jeszcze wniknąć.

Za opiewanym właśnie pobytem w Wiślicy, wniknąć udało się za to do wewnątrz kolegiaty. Świątynia była szeroko dostępna zwiedzaczom, ale wiąże się to pewnie ze zwiększoną świadomością turystyczną dzisiejszych Wiślan.

Czym jest ten obiekt, a zwłaszcza jego wnętrze, tego moje ułomne zdjęcia nie pokażą. Powiem tylko, iż jest to wnętrze wybitne. Może nie na miarę Sainte-Chapelle w Paryżu mieście, ale na miarę Ponidzia już w tę stronę formalnie pchnięte.

Co także ciekawe, wnętrze zasadnicze - czyli korpus - jest dwunawowe, z trzema filarami pośrodku. Badacze badający budownictwo wysnuwają różne teorie na temat takiego układu przestrzennego, z pozoru mało funkcjonalnego. Nie czas, a przede wszystkim nie miejsce, by je tu streszczać. Nawet płynne wnikanie żeber sklepienia w filary (widoczne na zdjęciu poniżej) doczekało się teoretyczno-filozoficznych uzasadnień ze strony uniwersyteckich mądral.

Nie idąc tą drogą, powtórzmyż tylko, że fotografia ta nie jest nawet namiastką osobistego odczuwania nieprzeciętnej przestrzeni gotyckiego wnętrza.


Prezbiterium jest niemniej interesujące. To z kolei za sprawą pozostałości malowideł ruskich fundacji króla Władysława J.


Godne uwagi są także epitafia jakichś prałatów.


W ścianie nawy figuruje zaś nagrobek renesansowy damy! Próby zdjęcia go w całości (w znaczeniu: zrobienia fotografii) nie powiodły się z powodu ćmy i ogólnej drżączki (brak statywu). Zespolik ów rzeźbiarski jest dość skromny. Pani leży w typowej - pół śpiącej pozie (typowej dla postaci z nagrobków renesansowych, ale także i nierzadko dla mnie). Uwagę zwraca za to biała żyłka w burym marmurze, która przecina m.in. dłoń upamiętnionej tu nieboszczki.

Ta żyłka to coś, co ożywia w tajemniczy sposób kamienną rzeźbę, i wprowadza dziwny niepokój w spokój posągu oraz dynamikę w jego statykę. Takie mam wrażenie.


Zanim wyjdziemy, skierujmy zerki na same drzwi wejściowo-wyjściowe. Hebanowe.
- Cheba stare?


- Tak. Ponad nimi tkwi tablica XV-wieczna ukazująca XIV-wieczną fundację kościoła, z królem Kazimierzem prezentującym Maryi z Dzieciątkiem makietę w skali 1:100. Jest to niewątpliwie dzieło sztuki gotyckiej. A jaki napis!


Dzwonnica, stojąca luzem nieopodal, zbudowana, nawiasem mówiąc, kosztem Jana Długosza podobnie jak pobliski dom gotycki, ma interesujący portalik - w środku ostrołukowy, na zewnątrz schodkowy i oblaskowany do rytmu.


Sama faktura jej ściany jest frapująca. Wygląd à la ser zawdzięcza pierwszowojennym zmaganiom tu przedsięwziętym.


A to już po prostu jakieś okienko.


Na koniec całość zdjęta od zaplecza. Szacowna kolegiata wypiętrza się wzwyż na gotycką modłę (zdumiewająco pasujące określenie). Wygląda przy tym, jakby wody Nidy wystąpiły były kiedyś i zatopiły nawę do wysokości kilkunastu metrów.






20 komentarzy:

  1. Bardzo ładna ta nuta z Ponidzia.
    Ponidzie - afternowhere (no, prawie).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromne wrażenie robi ta świątynia... Zwiedzaliśmy we wrześniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasprowy już od wielu lat przechrzczony na Mercury (że niby bliżej gwiazd czy planet?), bezskutecznie zresztą, tubylcy nadal mówią Kasprowy i wszystko jasne :) Ponidzie to dla mnie pełna egzotyka, dzięki za wędrówkę i objaśnienia, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mercury - rzeczywiście nazwa jeszcze bardziej myląca ;-)
      a co do Wiślicy i Wisły, to w błąd może wprowadzać położenie Wisełki...

      Ponidzie warto zobaczyć, jak ten Neapol ;-)
      ściskam łapę.

      Usuń
  4. Detale przezacnej śliczności, choć napisu ze zdjęcia z makietką nie jestem w stanie odczytać - wieżę (mhm) na słowo! Dość szokujące jednak, oczywiście na moje amatorskie oko, jest przedstawienie całościowe - od linii dachu w górę to jest inny kościół, i to już pomijając samą (współczesną?) dachówkę, która mi tu kompletnie nie leży ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawie spostrzegasz. dachówka dachówką, ale faktycznie szczyty nader skromne. a fasada zszokuje Cię chyba piorunująco:
      upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/dd/Wislica_Rynek_20070825_1511.jpg

      Usuń
    2. Enotego... rozebrali szczyty żeby postawić dzwonnicę?

      Usuń
    3. niezły trop!
      być może zaważyła odcysterska doktryna skromności wyglądu zewnętrznego, podobnie jak w przypadku katedry wawelskiej z tego samego czasu (XIV w.).
      a może po prostu szczyty zrekonstruowano po zniszczeniach wojennych 1914-1916. ;-)
      gdybym miał Katalog Zabytków Sztuki w Polsce, tom III, zeszyt 9 - powiat pińczowski, wiedziałbym więcej :-)

      wiem za to, że Walter C. Leedy Jr w studium The Church at Wiślica: A Speculative Interpretation napisał, cytuję: "The overall visual impact of the exterior is one of serenity and sobriety".

      Usuń
  5. Na pewno to prałat jest? To coś, co ma na sobie, wygląda na moje oko na mucet. A zawsze mi się wydawało (a choć nie jestem jakimś szczególnym specjalistą, gugiel zdaje się potwierdzać), że prałaci ich nie noszą i (chyba?) nie nosili...

    Kościół wybitny. Późnogotycki portalik z gatunku moich ulubionych, wydziwionych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może masz rację, dlatego napisałem "jakichś" prałatów, nie wiedząc czy to napewno prałaci. ta funkcja, czy tytuł kojarzy mi się z kolegiatą, ale też nie jestem ekspertem. gdzieś dzwonią, ale nie wiem, gdzie. ;-)

      dziękuję za słowa uznania dla zabytku, przekażę mu je następnym razem.

      Usuń
    2. Odrdzewiłem wiedzę i wychodzi na to że mam rację. Prałat to tytuł czysto honorowy, mucet nie przysługuje. W kolegiacie zbierają się kanonicy, mucet przysługuje. Wątpliwość rozwiana!

      Może uda mi się dostarczyć je bez pośrednictwa, bo cykl ponidzki bardzo zachęca do wybrania się w te strony :>

      Usuń
    3. no dobrze, więc kim byli faceci na ścianie? po prostu kanonikami?
      zawiodłem się. ;-)

      Usuń
  6. Ech, ta biurokracja w Średniowieczu, każdy projekt trzeba było uzgadniać na samej górze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jest, zwłaszcza że istniało Rozporządzenie Pana Boga w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać świątynie i ich usytuowanie zawarte w Dzienniku Ustaw Stary Testament.

      Usuń
  7. Fasada zachodnia jest niestety zmasakrowana głupotą pana architekta Szyszko-Bohusza, który poczynił większe straty niż austriacka artyleria w czasie I wojny.
    Przy okazji Wiślicy proponuję zawsze katonowski dopisek:
    "Przede wszystkim uważam, że Bohusza należało powiesić"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam dość cenię tego budowlańca, a widoki kolegiaty z XIX wieku tak bardzo się nie różnią od dzisiejszych... :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...