5 września 2014

Okrutne morze

Po wojnie światowej rząd polski stanął wobec problemu górali kolaborujących z okupantem jako tzw. Goralenvolk.
Postanowiono w konsekwencji - na fali akcji „Wisła” - przesiedlić ich nad morze, na ziemie odzyskane - jako że chłopy silne, to w twardych warunkach dadzą sobie radę - a na ich miejsce sprowadzić dużo potulniejszych Ślężan. Tak się też stało. Niestety, bałwany i huczące fale, nawet najwyższe, to nie to samo, co ośnieżone górskie granie; morska piana to nie barany na hali; a bryza od morza - to nie halny schodzący doliną. Skrajnie deprymujące było też brzmienie dud, zupełnie inne niż na wyżynach, do którego nie mogli przywyknąć. Górale masowo kładli się i umierali z tęsknoty. Zostawały tylko kobiety i dzieci, ale trudno im było się najeść. Ci, co przeżyli, ukradkiem rozpoznawali się po odznace skarabeusza (symbol góralstwa) i usiłowali chyłkiem wracać w strony ojczyste. Niektórzy przebyli cały dystans pieszo! Co zaradniejsi korzystali z transportu kolejowego, samochodowego i lotniczego. Szczególnie zdeterminowana grupa pod wodzą Sebastiana Karpiela-Bułecki odbyła nawet rejs oględnie skleconą tratwą, najpierw morzem, później w górę Wisły i Dunajca, całą drogę na pych.
Byli też tacy, co po prostu przedostali się do Szwecji, gdzie zdarza się, że góry schodzą niemal do samego morza.
Sytuacja ustabilizowała się, wracając do status quo, dopiero po Październiku.
Mało kto dziś pamięta o niewyobrażalnych rozterkach, na które arbitralną decyzją skazano całą górską społeczność.


lit.
Kosma Wasilewski „Droga w dół”, Wrocław 2005
Dariusz Zdunek „Niemiłe przesiedlenia”, artykuł w Polityce 4/1998





19 komentarzy:

  1. A niektórzy górale sami uciekali na dziki Zachód, odzyskany?, tu sie nawet rozmnażali, a potem do domu, jak historia pozwoliła, wracali;
    znam jednego, co się w Oławie urodził, czego świadomości nie miał, bo jako dwuletnie pacholęcie przeflancowany został na Podhale, po czym dwadzieścia kilka lat później wrócił nazad, ożeniwszy się z wrocławianką, nie ze mną, dodam, i mieszka do dzis dnia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naczelny Góral Kraju, A. Kroh, teź jest warszawiakiem spod Hrubieszowa.

      Usuń
  2. Juhasi wyklęci. Karpiel-Bułecka pomścimy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście nie znam żadnego górala, więc zawsze patrzę przez niesprawiedliwy, czyli cepeliowe Krupówki, misia białego, czy równie wy-oszukane kierpce, swetry czy oscypki. Aha, i muzyczkę typu pitu-pitu. I raczej nie zanosi się na to, żebym miał zmienić ten fałszywy obraz, bo nie bywam z góralami w tych samych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. osobiście to ja też nie, ale osobiście kupiłem sobie jedną płytę z możliwie autentyczną góralską skrzypką, i jest zacna.
      a oscypki są świetne, nawet te podrabiane.

      Usuń
  4. Zafascynował mnie tytuł "Niemiłe przesiedlenia" - to przesiedlenie może być miłe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak uczy nas film "Sami swoi" - wszystko może się ułożyć...
      a serio, to pewnie nie, aczkolwiek masy rodaków przesiedliły się w ostatnich latach dobrowolnie na Zachód i pewnie sobie to chwalą.

      Usuń
    2. Zawsze wydawało mi się, że "przesiedlenie" to nie to samo, co "przeprowadzka", ale widze, że muszę zweryfikować swoje poglądy...

      Usuń
    3. no, jeżeli w grę wchodzi mienie przesiedleńcze, to mamy do czynienia z przesiedleniem, nie przeprowadzką. są tacy, co sprowadzili na podstawie przesiedlenia tanie auta z US&A.

      Usuń
  5. Dobry temat. Zawsze praqda gdzieś jest po środku ;)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...