26 września 2012

Królicze nory w Królikarni

Jest w Warszawie uroczy pałacyk powstały dla bliżej nieznanego mi osiemnastowiecznego bon-vivanta według projektu budowniczego królewskiego, Dominika Merliniego.
Jest on tak malowniczo położony (pałac, nie Merlini, który również jest położony w Warszawie, ale - jak można domniemywać - dużo mniej malowniczo), oraz odznacza się tak wysmakowanymi proporcjami i szczegółami, iż kontemplacja jego widoku dostarcza wyjątkowych wrażeń estetycznych.
Kształtny mostek przerzucony nad fosą-wąwozem wiedzie na płaskowyż, na którego przeciwległym krańcu, na krawędzi skarpy wiślanej stoi klasycystyczny, palladiański budynek. Nosi on - od znajdującego się tu wcześniej zwierzyńca - nazwę Królikarni.


Lecz nie będę na razie pokazywał samego pałacu, na to jeszcze przyjdzie pora. Chcę powiedzieć, co znajduje się pod pałacem. Stoi on - jak się rzekło - na szczycie skarpy, a na niej wznosi się taras z widokiem niegdyś hen ku wschodowi - po lasy Wawra na drugim brzegu Wisły, a obecnie na drzewa, chaszcze i bloki osiedli mieszkaniowych. Taras ten oparty jest na grocie-arkadzie, do której wiodą z dwóch stron wachlarzowe schody.


Jeśli ciekawski wędrowiec wstąpi do jej wnętrza, znajdzie się w jednej z trzech sklepionych sal. Dwie mniejsze znajdują się z dwóch stron większej, centralnej. W bocznej sali północnej uwagę jego przykują zagadkowe drzwi. Jeśli je popchnie, a one ustąpią, oczom jego ukaże się sklepiony podziemny chodnik. Przejściem tym dostanie się nasz badacz tajemnic na dolną kondygnację dawnej kuchni. Budyneczek ten - o formie wzorowanej na podrzymskim antycznym grobowcu (wieńczą go nawet sztuczne "spalone ruiny") od strony pałacu jest parterowy, od dołu skarpy ma zaś dwie albo i trzy kondygnacje. Stąd zaś inny tunel poprowadzi go znów w bok - do samego pałacu.


Tajemnicze obiekty Królikarni uzupełnia zasypana częściowo piwnica o dwóch salach w południowej części ogrodu, na przeciwległej względem pałacu skarpie wąwozu. Czy były to  kolejne urządzenia rozrywkowe, tak modne na przełomie XVIII i XIX wieku, czy po prostu pozostałość po jakiejś budowli gospodarczej - tego nie wiem.


Całość - choć nie było to zamierzone - rzeczywiście przypomina zatem system króliczych nor.






15 komentarzy:

  1. Merlini jest położony w katakumbach na Powązkach, więc też nie powinien narzekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zatem kwestią nie jest, jak jest położony a jak roz-.

      Usuń
  2. Królikarnię zaczynam dopiero powoli doceniać, w czym wydanie pomagają mi Twoje wysmakowane kadry. Z nieznanych mi powodów jakoś za tym miejscem nigdy nie przepadałem. Może nazwa mi bruździ/ła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zbyt często Cię tam ciągali gdy byłeś dzieckiem? Taka trauma potrafi zostać na całe życie :) Mi z paroma miejscami została na kilkanaście lat.

      Usuń
    2. dzięki za kompliment. ja Królikarnię cenię nad wyraz już od najmłodszego lat, kiedy mnie tam w wózku wożono ;-)

      Usuń
    3. o właśnie, czyli mam dokładnie odwrotną reakcję niż Piotr ;/
      miejsca, gdzie mnie "ciągano" lubię nad wyraz. o ile to nie gabinet dentystyczny.

      Usuń
    4. Raczej mnie tam nie ciągano, bo moje rodzicielstwo ciągło mnie (albo raczej nas, czyli z rodzeństwem) najczęściej na Pola Mokotowskie, które lubię do dziś. Tak jak Er.

      Usuń
  3. Mówiłem u Marcina to i tu powtórzyć przyjdzie iż jest to dla mnie niestety rejon nieznany. Zresztą jakoś za bardzo kojarzy mi się z Mokotowem białokołnierzykowym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam i ja. Ale Twoje kadry kuszą do odwiedzin miejsca.
    Wpisuję zatem na swą listę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sebik -> a co to jest Mokotów białokołnierzykowy? :-)

    ADG -> warto, jeśli ma się czas na mały spacer, to naprawdę ładne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale dane Ci było spenetrować własnocieleśnie owe nory? Mnie raz jeden jedyny udało się dostać do grot, kiedy ktoś przez nieuwagę zostawił kratę otwartą... Przypominam sobie jednak, że podziemia zrujnowanej Królikarni wystąpiły w którymś ze starszych zeszytów kapitana Żbika, tych rysowanych przez Rosińskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. było mi dane. ale to było daawno. wszystkie drzwi były otwarte, widocznie obsługa zostawiła na chwilę...
      teraz nawet pracownicy muzeum mają szlaban na wycieczki podziemne. ze względu na grzyb i grozę śmierci lub kalectwa ;-)

      Usuń
    2. Niech to dunder świśnie... Też daaawno temu uczęszczałem do pobliskiej Jadwini i przez cztery lata praktycznie codziennie wściubiałem nochala do tych grot, ze skutkiem wyżej opisanym. Pech. A przy okazji ciekawostka: w nabytym całkiem niedawno reprincie przedwojennej monografii Królikarni autorstwa pana Tazbira ani słowa nie ma o tych tunelach. Dopiero Twój wpis uchylił rąbka tajemnicy. Dziękuję.

      Usuń
    3. spoko. też lubię takie ciekawostki i "tajemnice Warszawy".
      tu jest planik grot i przejść podziemnych:
      http://tinyurl.com/he22v9s

      nadal jednak nie mam żadnych danych na temat piwnicy / groty w południowym zboczu wąwozu...

      Usuń
    4. Bomba! Raz jeszcze dziękuję. Gdybym znalazł coś na temat tej piwnicy, nie omieszkam się podzielić. Do tej pory miałem jedynie do czynienia z malowidłem pana Vogla, na którym mniej więcej w tym miejscu widać jakieś ruiny. A przy okazji małe sprostowanie: autorem wzmiankowanej monografii jest pan Tatarkiewicz, nie Tazbir. Tak to jest, jak się pisze z pamięci :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...