15 maja 2012

Staro - Lipie i Nowolipie

Nazwy Nowolipie i Nowolipki znane są dobrze warszawiakom, a i pewnie wielu pozawarszawiakom - choćby ze względu na znaną powieść, dwukrotnie filmowaną: "Dziewczęta z Nowolipek" Poli Gojawiczyńskiej. Nie czytałem i nie oglądałem co prawda, ale nazwa Nowolipie i tak jest mi bliska ze względu na długoletnie zamieszkiwanie tam protoplastów.

Skąd jednak owe nazwy bliźniaczych ulic Muranowa? Ano, jeszcze od dawnej jurydyki, czyli prywatnego miasteczka, którego były drogami narolnymi (przypadek wspólny ze sporą czeredą innych współczesnych warszawskich ulic). Miasteczko nazywało się Nowe Lipie, co później przekształciło się w Nowolipie.
Skąd zaś ta z kolei nazwa? Ano, jurydyka była własnością kościelną przypisaną klasztorowi sióstr brygidek, które przybyły do Warszawy z poprzedniej siedziby we wsi Lipie.
Mając świadomość powyższych rzeczy, do niedawna jednak nie wiedziałem, gdzie to Lipie oryginalne w ogóle się znajduje. A znalazło się koło Grójca. Gdy więc nadarzyła się okazja, wykonałem (sic!) wycieczkę, tym chętniej, że - jak się dowiedziałem - znajduje się tam pobrygidkowy (?) kościół renesansowy.

Puryści mogą kręcić nosem, gdyż jest to świątynia mocno rekonstruowana  - podobnie jak prezentowany tu kościół w Brochowie - po mocnych zniszczeniach w wyniku I wojny światowej (tędy także przetoczył się walec frontu rosyjsko-niemieckiego). Odbudowana została przez znanego i skądinąd warszawskiego architekta, Konstantego Jakimowicza (nawiasem mówiąc, jednego mych z ulubionych budowniczych). 
Ale mnie to nie przeszkadza, nadal jest to zabytek renesansowy, chociaż późno- bo z pierwszej ćwierci XVII wieku.

Miałem przyjemność trafić do Lipia w święto narodowe, dzień potężnego upału, kiedy nikt z wyjątkiem garstki turystów pod czynnym akurat sklepem nie kwapił się naruszyć świątecznej sjesty. Wokół nie było więc nikogo, nawet psa z przysłowiową nogą. Cudownie.
Świątynia prezentuje się jako bryła dość skromna, lecz o szlachetnych proporcjach. Zwłaszcza fasada nie obezwładnia nadmiarem detalu.


Skromne jest też wnętrze, być może za sprawą wspomnianych zniszczeń. Sztukatorska dekoracja sklepienia prezbiterium, charakterystyczna dla polskiego prowincjonalnego renesansu i manieryzmu, również jest rekonstrukcją dwudziestowieczną.



Ponieważ dostałem cynk, że w zakrystii zachował się piaskowcowy portal renesansowy, nie omieszkałem przeniknąć i do zakrystii.
Portal może nie należy do najbardziej spektakularnych, ale zawszeć to portal renesansowy. Piaskowcowy.

Szczyt nad prezbiterium, podzielony pilastrami oraz arkadkami, z falbaniastymi spływami i zwieńczony sterczynami, to typowy przykład swojskiego stylu późnorenesansowo-dojrzałomanierystno-wczesnobarokowego. Tego typu formy zdają się być szczególnie istotną inspiracją dla architektów tworzących w XX wieku w stylu "narodowym", zwanym przeze mnie stylem rodzimym, a powszechnie - dworkowym (jak widać - nie do końca precyzyjnie).
Na przykład - mogły być inspiracją dla Konstantego Jakimowicza.
A może było odwrotnie?...

Zabudowania klasztorne brygidek (a po nich - karmelitów, i to trzewiczkowych!) nie zachowały się, a ściślej - nie zostały odbudowane po zniszczeniu w 1914 roku.


Opuszczających Lipie drogą na Grójec żegna święty Jan Nepomucen. Żegna, jak widać, z żalem.


Wróćmy do deszczowej Warszawy, żeby przyjrzeć się dokąd to trafiły panny brygidki z wiochy pod Grójcem. Jurydyka Nowolipie rozciągała się od Nalewek na zachód po wieś Wielka Wola (stąd: dzielnica Wola, mleczarnia Wola, Front Wola, Narodnaja Wola itd.)


Sam kościół z klasztorem figurował na Długiej w sąsiedztwie Arsenału, po drugiej stronie Nalewek a u wylotu Bielańskiej. Obydwa obiekty - oraz ulice - uwidocznione są na powyższym obrazku Zygmunta Vogla według Canaletta. Kościół brygidek pod wezwaniem świętej Trójcy został zbudowany przez Giovanniego Battistę Gisleniego po połowie XVII wieku już w stylu barokowym, ma się rozumieć. Fragment projektu ze szkicownika artysty po lewej. Miss maja poniżej.

Jurydyki zlikwidowano w czasie Sejmu Wielkiego, wkrótce potem, w 1807 roku, władze Księstwa Warszawskiego pokazały siostrzyczkom drzwi, to znaczy zasekwestrowały nieruchomości przeznaczając je na warsztaty artyleryjskie sąsiedniego Arsenału. Stan ten i wygląd zabudowy w latach Królestwa Kongresowego obrazuje obraz obrazujący szturm Arsenału w Noc Listopadową 1830 roku autorstwa Marcina Zaleskiego (autorstwo obrazu, nie szturmu).


Zabudowania pobrygidkowe (?) dotrwały końca XIX wieku, kiedy to rozebrano je, by na terenie, który zajmowały, wznieść dom towarowy zwany Pasażem Simonsa. Nowoczesny na owe czasy gmach handlowy spłonął w 1939 roku i został rozebrany jeszcze przed powstaniem 1944.

Co ciekawe, powojenne plany odbudowy ulicy Długiej brały pod uwagę rekonstrukcję nieistniejącego od 50 a niefunkcjonującego od 150 lat kościoła. Zaniechane zamiary można obejrzeć na stronach serwisu Warszawa 1939. W wyniku tego zaniechania powstał skwerek pomiędzy Arsenałem a budynkami biurowymi zajmowanymi przez Instytut Tele- i Radiotechniczny (do 2007 roku przez Przemysłowy Instytut Elektroniki). Skwerek wzdłuż ulicy Bohaterów Getta, będącej "duchem" przedwojennych Nalewek zajmuje sporadycznie (pojawia się i znika) baraczek Urzędu Miasta, parking i były warsztat samochodowy. Obecnie czynione są zakusy by wypełnić tę połać nowoczesnym biurowcem "nawiązującym" do form Pasażu Simonsa. Już się boję.


13 komentarzy:

  1. Pyszny wpis! Portal - choć może nie zjawiskowy, toć wcale urodziwy, i podoba mi się najbardziej. Bryła kościoła takoż. O pasażu nowo-Simonsa aż boję się myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się, że się portal podoba :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. I pomyśleć, że gdyby nie ja, to tego wpisu by tu dzisiaj nie było... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Panoramka bardzo fajna. Nowego Simonsa po ujrzeniu na wizualkach boję się potwornie. Gdy zobaczyłem kilka dni temu pobliskiego Senatora boję się po dwakroć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałem obie ekranizacje "Dziewcząt...", ale obawiam się, że moja reakcja podczas oglądania nie była tą zamierzoną przez Gojawiczyńską/reżyserów.

    Nowy pasaż S. jest straszny już na wizualkach. Może więc lepiej niech nic nie robią, skoro wizualki zazwyczaj są lepsze niż produkt finalny (vide: "Senator").

    OdpowiedzUsuń
  6. panoramka została stworzona adchok jakiś czas temu.
    natomiast miejsce jest tak newralgiczne (także niemal w sensie dosłownym), że cokolwiek by tam nie powstało wzbudzi hejty, animozje oraz masowe samobójstwa, tak sądzę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się również podoba portal, ale przede wszystkim blog, texty na blogu, obrazki, tłakolor, żółtawa trzcionka na niem oraz sympatyzująca, koleżeńska atmosfera wiodąca.
    Jednak nie znalazłem tu odpowiedzi, dlaczego Wielka Wola została zdegradowana do krótkiej Woli, pomimo, że urosła.

    OdpowiedzUsuń
  8. to Ty już musisz wiedzieć najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie nie wiem. Może to był ukłon dla małomównych?

    OdpowiedzUsuń
  10. nie rozumieee kalamburu.

    OdpowiedzUsuń
  11. No żeby nie marnować czasu na wypowiadanie literek, czasu, który może być spożytkowany na inne — cenniejsze — literki lub rękoczyny. Milczenie jest złotem podobno.

    OdpowiedzUsuń
  12. patrz pan, już pojąłem.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...