Kleszcze! Wszędzie kleszcze!
Nanieście, nawierćcie mi jeszcze!
I sami się nimi nacieszcie!
J. Tuwim
Poprzednie, gorące a suche lato - a może: nie pamiętam już jaka wiosna przedtem - niemal wyeliminowało z krajobrazu komary. Ongiś stały składnik lata, w zeszłym roku nie zaistniał. Znikł.
Człowiek zaczyna jednak tęsknić za brzęczącymi krwiopijcami, gdyż - jak rzekł filozof (a może poeta?) - co się polepszy, to się popieprzy. Zamiast komarów następuje zmasowany atak kleszczy.
Mało jest stworów, którymi bym się brzydził. Z pająkami mogę być za pan brat, z obleśnym pędrakiem obcować, a i wszelkie ropuchy, węże oraz aksolotle nie są mi wstrętne. Kleszcze jednak to co innego. Nie dość, że sukinsyny wżerają się podstępnie i niepostrzeżenie, to jeszcze (podobno) wymiotują do karmiciela i w ten sposób potencjalnie skutkują szeregiem groźnych chorób. Same bowiem noszą w sobie jakieś inne organizmy-świństwa. Pies Aleboten już ze dwa razy lądował na OIOMie z powodu babesziozy (co na szczęście nie dotyka ludzi, na razie...).
Naukowcy obliczyli, że gruba warstwa kleszczy wnet pokryłaby glob nasz ziemski*, GDYBY NIE PTAKI!
Te zaś do życia zazwyczaj potrzebują m.in. drzew. Stąd kolejny przyczynek do sprzeciwu wobec bezmyślnie tu i ówdzie prowadzonym wycinkom. Paniali?
Ilustracji nie będzie, bo wszak pokazuję to, co mi się podoba.
*) źródło: znajomi biolodzy
Czyli - zielonym do góry!
OdpowiedzUsuń(Kleszczofobia moja znana jest internetom, wiec juz nic wiecej nie powiem, brrr... )
widocznie nie jestem jeszcze do końca zrośnięty z internetem, bo o fobii nie wiem - co nie znaczy, że jej nie podzielam.
UsuńNiech kleszcze biorą aviomarin, to nie będą rzygać.
OdpowiedzUsuńJestem za:)
UsuńWymiotują jeśli karmiciel niesmaczny, jeśli dobry to tylko defekują.
UsuńOgólnie ohydny lecz mocarny gatunek, który przez grupowy wysys potrafi zabić np. łosia.
Trzeba do lasu wkładać koszulki z podobiznami polityków (dowolnej opcji) - zarzygają się na śmierć, zanim coś/kogoś zeżrą.
Usuńaviomarin na kaca nie pomoże.
UsuńAle one to raczej z choroby lokomocyjnej. Jak nie chcesz aviomarinu, to chodź mniej gibając się na boki.
UsuńChorym na Parkinsona można zalecić bezpieczne spacery na terenach kleszczowych, hyhy ;)
Usuńto nie choroba lokomocyjna - gibanie tu nie zaszkodzi - to bulimia!
UsuńJa się do lasu ubierałam w taki kombinezon z marketu budowlanego typu od stóp-do-głów-z-kapturem, ale to jednak wzbudzało sensację.
OdpowiedzUsuńWięc teraz zawijam się w chusty, dużo chust, typu najświętsza-panienka-z-obsady-filmu-o-jezusie, co również wzbudza sensację, ale innego rodzaju.
Zastanawiam się nad opcją nurko-neopren plus czapka pszczelarza, hm.
procedura jest inna, gdyż kleszcze nie tyle siedzą w lesie, co na łące w trawie, czepiają się ubrania i czekają na właściwy moment. a więc w domu należy dokonać pobieżnych oględzin, dopiero wieczorem zdjąć ubrania, porządnie je wytrzepać, złożyć w specjalnym odkleszczowym pojemniku i wziąć prysznic dokonując tym razem oględzin dokładnych.
UsuńRażąco obecny brak obrazka zastępuje niedawna ilustracja bobu.
OdpowiedzUsuńKiedyś o małą sekundę nie zjadłem napitego, balonowego kleszcza. Przemycił się w trakcie pożerania pojemnika jagód. Opaczność zatrzymała rękę w pół drogi. Horror, horror, potworność. Smacznego!
uś, ohyda. można by zwymiotować do kleszcza.
Usuńa obrazek nawet się załapał - wizerunek babesziozy.