4 stycznia 2020

Alces alces (Żałosna fotografia przyrodnicza 2)

Już widok drzewa świeżo obgryzionego na wysokości dobrych dwóch metrów obudził naszą czujność i nadzieję. Obie zostały nagrodzone. Uświadczyliśmy naocznie istnienie (co najmniej) pary dorosłych osobników tytułowego gatunku, czyli łosia łosia.


Jeśli chodzi o zdjęcie powyższe, to wiem, że mało co widać. Centralny ciemny punkt na obrazku to właśnie kontrolnie obserwujący obserwatora zwierz. Dla niedowiarków - powiększenie Antonioniego:


I jeszcze jedno wyrozoomowane spojrzenie skroś kniei:


Jak widać, zdjęcia nie grzeszą techniką tudzież wysokobitową widocznością. Cóż robić? Sprzęt niedoskonały a dzień wczesnostyczniowy odznacza się mrokiem niemal od rana. Stąd też podtytuł "Żałosna fotografia przyrodnicza" w nawiązaniu do materiału wcześniejszego.

Lecz od czego są fake news, deep fake, deep shit, bull shit etc.? Można zrobić w lesie piękny portret łosia? Można!



Przy okazji materiału leśno-przyrodniczego przypominam zainteresowanym o nieustającej akcji
Darzbór!





2 komentarze:

  1. Nie narzekaj, przygoda fajna i tylko to się liczy - jeśli nie robisz zdjęć zawodowo to i takie są satysfakcjonujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie narzekam. choć co prawda dla mieszkańców północnych rejonów Warszawy łoś bywa prozą dnia codziennego, ulicznego, to w naszych jednak szerokościach geograficznych nie stanowi aż takiej pospolitości. więc satysfakcja jest.

      Usuń