5 października 2018

Łódź - hic sunt leones

Na dodatek: leones persicae!


Niedawno zadano mi znienacka pytanie: czy w Azji też żyją lwy? Muszę powiedzieć, że nie znalazłem odpowiedzi w zwojach swojego twardego mózgu. Musiałem sięgnąć do miarodajnych źródeł - to jest do internetu i Wikipedii. Co się okazuje: owszem, żyją. W jednym, jedynym miejscu: w rezerwacie w Indiach. Panthera leo persica, lew azjatycki. Dawniej był to gatunek wielce rozpowszechniony - w całej południowej Azji aż po Europę. Do początku XX wieku populacja skurczyła się do dramatycznej liczby trzynastu osobników. Potem, wskutek podjętej ochrony, zasób tych zwierząt zaczął się rozrastać... I oby tak dalej.

Lwy azjatyckie (samce) chlubią się grzywą sięgającą po brzuch, czym też odróżniają się od afrykańskich.

Okazało się atoli, że kilka osobników uświadczyć można naocznie w łódzkim zoo. Stąd też podjęta została niedaleka wyprawa badawcza celem tegoż. Oprócz lwów azjatyckich zwierzyniec ten naturalnie dysponuje także szeregiem innej gadziny.




.




10 komentarzy:

  1. Przez miejscowe tradycje włókiennicze poszukiwano tam lwów z obfitszą grzywą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cenna uwaga! co jednak z Krakowem, gdzie też hodują leones persicae? (nie wiem, czy dobrze tworzę pluralis od leo persica). przy okazji, grzywa po portugalsku: juba.

      Usuń
    2. W Krakowie po prostu muszą się odróżnić od Warszawy. Nawiasem mówiąc, moja rodzona mama miała kiedyś sweter z psa.

      Usuń
    3. z całego, czy tylko z sierści??

      Usuń
  2. Tego mi brakowało. Dawno nie było zdjęć kotków!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też byłem w tym zoo. Lekko było podsyfiałe, ale ogólnie sympatyczne. O ile zoo może być sympatyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlaczego ma nie być sympatyczne? aczkolwiek widziałem raz zoo wyjątkowo ponure i zasyfiałe, ćwierć wieku temu, w mieście, którego nie nazwę, ale zaczyna się na Z. ;-)

      a tutaj, tj. w Łodzi, trwają teraz szeroko zakrojone prace modernizacyjne i rozbudowawcze, które mają się zakończyć dopiero w 2020. (dlatego nie widzieliśmy tygrysa amurskiego...).

      Usuń
  4. Podobno ludzie dzielą się na psiarzy i kociarzy (ja jestem eklektykiem w tej materii, a może bispecjesem?), widać w azji psiarze są w większości, w sumie to psy są jadalne a koty ppdobno nie...

    Ps. Jeśli masz możliwość to proszę o przekazanie Panu Rojstowi mojego zachwytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie próbowałem ani jedego, ani drugiego, więc nie wiem, czy bardziej wolę psy czy koty...

      pana Rojsta osobiście, ani nawet nieosobiście, nie znam, ale jeśli jest taka potrzeba, to można się kontaktować via podany na stronie adres mailowy ;-)

      Usuń