Pewnie nie. Pewnie mało kto uświadamia sobie tę postać. A może szkoda? Może trzeba by ją jakoś upamiętnić?
Ludzie, a nierzadko i blogerzy, przypominają sobie o powstaniu warszawskim okolicznościowo, gdy wybije data pierwszego sierpnia. Potem, jakby, zapominają, co zresztą jest całkiem naturalne. Trudno pamiętać o tym cały czas, chociaż ja akurat prawie tak mam. O – a dziś właśnie – rocznica upadku Mokotowa…
A skoro Mokotów, to i m.in. Alojzy Towpik.
Oto 1 sierpnia 1944 przed godziną „W” następuje koncentracja oddziałów operującego na Mokotowie pułku Baszta, jeden z plutonów gromadzi się w byłej willi prezydenta Starzyńskiego na rogu al. Niepodległości i Szustra (dziś Dąbrowskiego). Rozdysponowana zostaje broń: dwa pistolety maszynowe, osiem karabinów, czterdzieści pistoletów na bez mała setkę ludzi. Pada komenda…
– Pluton – wymarsz! Drużyna pierwsza na czele!
Ogarnia nas zdumienie. Wtem ktoś z mojej drużyny woła:
– Protestuję!
Podbiega „Szary” krzycząc:
– Kto to powiedział?
– Ja powiedziałem, ja protestuję jako obywatel i człowiek, toż to szaleństwo zaczynać teraz w biały dzień, a tu Niemcy pod bokiem!
– Stul pysk – wrzeszczy „Szary” – jak wy się nazywacie?!
– Starszy strzelec „Żarłoczny”.
Jeszcze przed sekundą wydawało się, że pluton pójdzie za głosem buntownika i odmówi wykonania rozkazu. Teraz na dźwięk komicznego pseudonimu czar pryska, chłopcy wybuchają śmiechem…
No cóż. I tak oto groźna mina buntu w imię zdrowego rozsądku została rozbrojona za sprawą zupełnie przypadkowego czynnika. Mocna, znamienna scena! Mokotowscy bojownicy wyruszyli więc na bój, a dla sporej części był to bój ich ostatni, nierzadko też ostatni dzień.
Wśród nich zaś i Alojzy Towpik. Jak pisze twórca relacji („W powstaniu na Mokotowie” Bronisław Wojciechowski), „Żarłoczny” „okazał się żołnierzem równie dzielnym, jak i wesołym”. Żartował ponoć, że jeśli polegnie, to prawdopodobnie przy zdobywaniu żywności. I tak się stało – zginął 11 sierpnia na folwarku przy ulicy Pyrskiej, będącym wysuniętą placówką obserwacyjną, jak i zapleczem zaopatrzeniowym mokotowskich oddziałów AK.
Nie ma już ulicy Pyrskiej. Nie ma oczywiście i folwarku. Dokładnie na ich miejscu istnieje dziś coś zgoła odmiennego…
Marzy mi się, by gdzieś wśród zawirowań przestrzennych tej lokalizacji pojawiło się jakieś skromne upamiętnienie dzielnego Alojzego Towpika, który zdobył się na głos sumienia w godzinie „W”, lecz życie sprawie swe oddał.
Mój prywatny nasłuch rzeczywistości wychwycił, że właśnie co, konkretnie w czerwcu tego roku, na łono Abrahama przeniósł się był również Jan Kurdwanowski. Kolejny żołnierz powstania - taki, który, jak widać, je przeżył. Autor wspomnień „Mrówka na szachownicy”.
Kapitalna książka, wliczając w to i jej wady! Jest to pozycja obowiązkowa tym bardziej, że można ją pobrać gratis i legalnie via sieć (ze strony kurdwanowski.pl). Dość powiedzieć, że autor – niemal przypadkiem – przeszedł cały szlak bojowy zgrupowania „Radosław”: z Woli na Starówkę – tutaj jako jeden z nielicznych żołnierzy batalionu „Chrobry” przeżył bombardowanie pasażu Simonsa (tylko dlatego, że zachciało mu się umyć) – kanałami do Śródmieścia i wreszcie na Powiśle Czerniakowskie, niechcący znów w piekło na ziemi…
Powoli dojrzewam do przeczytania po raz trzeci.
No, z drugiej strony, nie chcę już tak traktować tego powstania jak chłopca do bicia…
PS Cztery lata temu wpisałem wpis pt. „Żoliborz i Mokotów”. Stracił on na aktualności – w tym czasie odnowiono bowiem jeden z analogicznych budynków autorstwa Koszczyca-Witkiewicza, ten mokotowski. Pozostawiono kilka „ran” w murze na pamiątkę za szybką.
Odchodzą więc nie tylko ludzie powstania, ale i jego materialne ślady. Takie czasy.
Cóż, kiedyś wspominali Powstanie Styczniowe, czas zatarł ślady.
OdpowiedzUsuńJednak ślady materialne po styczniowym były trochę inne – dziur w murach mniej, a krzyże przydrożne czy mogiły miejscami wciąż stoją.
Usuń"czas zatarł ślady" - bo śnieg stopniał...
Usuńco napisawszy, przypomniałem sobie njus sprzed lat paru: oto na teście (gimnazjalnym?) pokazano uczniom reprodukcję obrazu Kossaka z Olszynką Grochowską i spytano, czy to powstanie a) kościuszkowskie, b) listopadowe, c) styczniowe. ogromna część odpowiedziała, że styczniowe, no bo przecież śnieg leży...
UsuńTak po "Styczniowym" już tylko krzyże i mogiły, nazwy ulic i jakieś plakietki na murach. Nauczyciele "historii" sami nie wiedzą co one znaczą, oni mają "realizować" program.
UsuńSlady rzeczowe, to jedno, te w pamięci ludzkiej - drugie.
Usuńja pamiętam nawet powstanie akademii krakowskiej.
UsuńChwilę się musiałem zastanowić, co to na tych ujęciach konkretnie. Nieoczywiste.
OdpowiedzUsuńA od alojzego do Alojzego oczywiście rekwiemeternam.
in Pacem et Sapieham.
Usuń"ludzie cl wy robicie?! Przyjdą Niemcy, spalą, zamordują, a wy nas nie obronicie"
OdpowiedzUsuńTe same wątpliwości mieli sami partyzanci. Major Leliwa nakazał by "miejscowi" mieli służby obozowe, na akcje zbrojne wychodzili żołnierze z innych okolic.
Głosy rozsądku były zagłuszane, kolejny raz kwiat narodu oddał życie i zdrowie na ołtarzu interesów całkiem mogo innego.
kwiat oddał, bo się do tego zgłosił: "myśmy marzyli, by umrzeć za ojczyznę", jak relacjonował Konwicki. żal tych, co się nie zgłaszali, a poginęli.
UsuńKwiat był tak wychowany, i jego szkoda, bo jak by nie zginął to Stalinowi & pociotom, a nawet później lewakom laickim i żydokomunie (Michnik sam tak o sobie mówi)Nie poszło by tak łatwo.
UsuńA o tych niewinnych właśnie piszę - o tych domach palonych wraz z mieszkańcami przez światłych Europejczyków w ramach akcji odwetowych.
ale w takim np. Krakowie kwiat nie wyginął. więc może przeceniacie wagę Warszawy, nie? '-)
UsuńRaczej piszę o skali całego kraju. Patrzę na życiorysy (króciutkie) tych cgłopaków z Szarych Szeregów którzy zginęli nim jeszcze zaczęli żyć i zastanawiam się ile dobrego mogli zrobić...
Usuńa ile wspaniałych rzeczy mogliby jeszcze zrobić polscy Żydzi? ale ich nikt o zdanie - czy chcą ginąć, czy nie - nie pytał.
UsuńW tym sęk, Żydzi wyboru nie mieli, ale Polacy mogli "Burzy" nie rozpętywać.
UsuńBez przesady z tą pamięcią, na co drugim muralu autorzy udowadniają, że pamiętają.
OdpowiedzUsuńba, niezliczone samochody pamiętają.
Usuńw sedno - pamięć o wydarzeniu to jeszcze nie pamięć historyczna.
Usuńi na odwrót - pamięć to jeszcze nie wiedza.
Usuń